29.05.2005 :: 13:11
No to się szykuje troszkę pisania..:) Jush jestem (niestety) w domu, ale nie żałuję ani jednej, najmniejszej chwili tam spędzonej...daruję sobie pisanie o dniu pierwzym bo jush jest mniej więcej, ale za to dzień drugi nie okazał się gorszy, a był nawet lepszy:)..Najpierw się z Przemem i Tom`Ashem i jakimś tam jego kumplem szlajaliśmy po starym mieście, aż w końcu trafiliśmy na jakieś dwie niezmiernie inteligentne i interesujące kuzynki, które opowiedziały nam historię z życia wziętą... nie omieszkam zacytować, bo naprawdę warto--->"No i wiecie...byłyśmy na imprezie i takiej jednej się bzykać zachciało i 20 kolesi ją bzykło i potem miała 6 kilo spermy w brzuchu, a potem jeszcze jej mało było i obciągnęła następnym 20 kolesiom i miała razem 12 kilo spermy w brzuchu i potem to wyrzygała." I z jakim ona to przekonaniem mówiła....hehehehe nie wiem skąd się takie jełopy bierą. No ale pomijając to, to później poszliśmy do "Białego Kruka" i wpadła Beata i Emila z koleżanką... Było fajnie , wypiliśmy trochę, a później wywalili nas z klubu i o mało co żeśmy nie dostali od bramkarza po ryju, ale się udało..a jeśli ktoś chce wiedzieć za co nas wywalili to się proszę mnie osobiście (ewentualnie na gg) spytać, bo nie wypada o takich rzeczach pisać na blogu...No to jak jush nas wywalili , poszliśmy do "Kolokwium"...tam to dopiero było bongo...nie dość , ze się uchlaliśmy, i wytańczyliśmy, to żeśmy znów o 7 rano do domu wrócili..Jush się zacząłem przyzwyczajać do tego, że jak wychodzę na imprę to jest widno i jak wracam to tesh jest jush widno... Pospaliśmy mopże ze 2 godziny i wyjechaliśmy do ...eee qrde jak się to nazywa...może ktoś zna...na CI jakoś..koło Jelenia, jak na Łączno się jedzie...no mniejsza o nazwę..byłem zbyt pijany , żeby pamiętać, ale powiem , ze pojechaliśmy tam do domku letniskowego nad samym jezirkiem, był pomościk i łódeczka i wędki (nawet Przemo jedną połamał:D) i oczywiście była tesh Vodka i piwsko i grill no i woda w jeziorze cieplutka...(sprawdziłem:) )Qrde, do fajnych ludzi tam dołączyliśmy...Był Marcin i Hanka (oboje dobrze po czterdziestce, ale zajebiści ludzie:D) i Jechaliśmy Seatem Beaty...tylko ja się dalej zastanawiam jak my się tam w 6 osób zmieściliśmy..Ja, Tom`Ash, Beata, Przemo, Marieta i Artur (synek Beaty).. no nie dość, że był przeładowany ten samochód to jeszcze zz Tomem za kółkiem podróż do Szczecinka, potem do Jelenia i tego CIcośtam zajęła nam nie więcej niż 2 godziny...ale wracając do tematu...tośmy się pochlali jak świnie i było zaaaajebiście..i szkoda, ze tylko jedną nocke tam spędziliśmy, bo z chęcią bym tam jeszcze trochę został, ale wszystko co dobre szybko się kończy...Niestety były tesh wypadki..ja jak to zwykle coś se musiałem uszkodzić, ale o dziwo tym razem to nie była noga tylko rękę se rozpieprzyłem gdzieś...(najciekawsze jest to, że nie pamiętam gdzie:)), ale za to nogę to se Beata rozpieprzyła...dziś rano odwiedziliśmy nasz piękny i kochany szczecinecki szpital i założyli Beacie gips na kostkę, bo jak jakoś tak o 3 nad ranem się w kompletnych ciemnościach gra w kosza, to się komuś musi coś stać....qrczesz w mordesz jeżasz...szkoda mi jej, bo qrde ma projekta do zrobienia, ale przynajmniej się nauczy , ze po pijaku i w ciemnościech się w kosza nie gra:).... No to chyba jush wystarczy tego pisania, bo się nikomu czytać nie będzie chciało...dodam jeszcze tylko, że mało mi i trzeba to jakoś szybko i koniecznie powtórzyć.....i tym pozytywnym akcentem zakończę to pisanie... PS:JARGHHHH!!!!! PS2: Qrde...takiej długiej notki to tu jeszcze nie było...:) PS3:Aha..zapomniałem dodać, ze jush niedługo będę miał filmy i zdjęcia z tych wszystkich imprezek:D:D:D